Nie ma jak zakupy... :)
Każdy, choćby najdrobniejszy nowy przydaś mnie ekscytuje i przynosi duuuużo radości. Mój ostatni nabytek, to akwarele, na które skusiłam się za sprawą Gooseberry. Pracuje się z nimi podobnie jak z distressami, ale ich niewątpliwą zaletą jest mnogość kolorów i soczystość niektórych z nich. Dzielnie zniosły łączenia z tuszami, więc chyba się polubimy :)
Tym razem modelem był Św. Mikołaj, gdzieniegdzie nazywany Gwiazdorem :)
Każdy, choćby najdrobniejszy nowy przydaś mnie ekscytuje i przynosi duuuużo radości. Mój ostatni nabytek, to akwarele, na które skusiłam się za sprawą Gooseberry. Pracuje się z nimi podobnie jak z distressami, ale ich niewątpliwą zaletą jest mnogość kolorów i soczystość niektórych z nich. Dzielnie zniosły łączenia z tuszami, więc chyba się polubimy :)
Tym razem modelem był Św. Mikołaj, gdzieniegdzie nazywany Gwiazdorem :)